Fantastyczny Szczecin!
Tym razem o tym, jak czytanie ze zrozumieniem oraz zadanie jednego prostego pytania daje niezwykle skuteczne rezultaty.
A było to tak: do mojej skrzynki wpadł email od przemiłego Pawła, oczywiście bliżej mi nieznanego, który donosił, że jest w posiadaniu… meblościanki Rajmunda Hałasa w kolorze niebieskim i popielatym, ponadto w stanie dobrym, nie idealnym, i czy może nie jestem zainteresowana posiadaniem kolejnego, bo, że jednego mam to wie… z okładki mojej książki.
Ha! Przebiegły. Nie dość, że zaświecił innym kolorem na wysłanym zdjęciu, to jeszcze dorzucił od siebie niby mimochodem, że książkę autorki zna … Połechtał, zanęcił i… uruchomił mój słynny talent negocjacyjny. Nie, nie chodziło o cenę, tę uzgodniliśmy szybko, ale jak tu wyjaśnić rodzinie i to w sezonie wakacyjnym, że zaraz, natychmiast i w ogóle to już trzeba nabyć kolejny mebel Rajmunda H.
Zadanie podzieliłam na mniejsze. Wiadomo: słonia zjada się po kawałku…
A zatem jak przekonać Jarka (męża najukochańszego), żeby: a. zgodził się na zakup takiego samego mebla, jaki już mamy, b. zechciał pojechać ze mną do Szczecina po tegoż i to w weekend, kiedy dzieci na wakacjach i wolność nareszcie…
Strategia była prosta. Trzeba z domu wyprowadzić jakieś inne meble (ale dokąd??), a potem przekonać, że ten Hałas, to w ogóle i zupełnie jest inny Hałas. Niż nasz. Potem trzeba znaleźć cud powody do zwiedzenia odległego miasta nad morzem i wyjaśnić, że w taką daleką podróż to tylko ze świetnym kierowcą można się wybrać na uroczy weekend we dwoje 😉
I tu nawinęła się super okazja. Zaprzyjaźniona agencja interaktywna wynajęła na Żoliborzu w Warszawie piękną, modernistyczną willę projektu Lacherta! Cud, miód — a ta willa ma na parterze piękną przestrzeń połączoną z pokojem, z którego wychodzi się wprost do ogrodu … no mówię Wam marzenie. I wyobraźcie sobie, że moje meble profesora Jiżaka wraz z kolekcją porcelany i innymi atrakcyjnymi przedmiotami byłyby tam chętnie widziane pod warunkiem, że byłyby do sprzedania J, bo klienci agencji nie dadzą im spokoju, jak te cuda zobaczą…
No i co? Wóz przeprowadzkowy, trzech krzepkich panów w młodym wieku, dwa popołudnia pakowania, ustawiania, fotografowania i na Patynę wrzucimy w ten sposób piękne okazy i to w ilościach ponadnormatywnych ku uciesze kolekcjonerów, którzy będą mogli część moich zbiorów nabyć, ale za to ja mam wolny pokój, który czeka na Rajmunda Hałasa II. No, coś za coś.
Do Szczecina wybraliśmy się szybko (co się odwlecze itd.…) tam poznaliśmy fantastycznych ludzi od rzeczy: Klarę i Pawła – to rodzice – i Staszka, Franka i ich kolegę Kubę – energetyczny tercet dziecięcy, który natychmiast z folii bąbelkowej, której przywieźliśmy kilkadziesiąt metrów, wykonał: stroje dla dwóch mumii (wyjątkowo mobilnych jak na mumie…), dach oraz podłogę szałasu zbudowanego pod pianinem (jak te bąbelki strzelały słodko od skakania po nich…)
Paweł wyjaśnił, że meble należały do dziadków chłopców, czyli w rodzinie to już trzecie pokolenie ich używało, a do mnie namiar wziął z mojej strony internetowej, gdzie w kontakcie zaznaczyłam, żeby pisać śmiało, bo ja ludzi lubię
No i co? Czytanie ze zrozumieniem i zadanie jednego pytania emailem. Proszę bardzo i jakie efekty! Paweł jest moim bohaterem – ma tytuł sprzedawcy roku! Po prostu napisał i zaproponował! Zawsze mówię, że najprostsze rozwiązania są najlepsze.
A Klara podała pyszne czereśnie, ciasto i arbuza oraz hektolitry pysznej herbaty… Szczecin nas oczarował. Wielkie europejskie miasto z prawdziwym pięknym i dojrzałym gotykiem i bardzo ciekawym neogotykiem – budynki użyteczności publicznej powalają, a najnowsze inwestycje, czyli filharmonia i bulwary nad rzeką zabijają na śmierć. Balowaliśmy cały wieczór.
Aleja platanów, gdzie wybraliśmy się następnego dnia na spacer, odebrała nam mowę, teatr letni z oryginalnymi rzeźbami plenerowymi z lat 70-tych, mozaiki na ścianach kawiarni i park Różanka z pięknymi kwitnącymi odmianami setek róż były tylko tłem do podziwiania oryginalnej rzeźby Hasiora posadowionej ot tak sobie w… parku. Kawiarnia Między Wierszami, którą wraz z księgarnią, na najwyższym poziomie prowadzą i ufundowały dwie panie radczynie prawne (bo lubią czytać!!!) zabiło nas na śmierć.
Szczecin jest piękny, jeśli tylko to piękno chce się zobaczyć – to tak jak z designem vintage trzeba widzieć, a nie tylko patrzeć
PS. Jarek protestuje, że wcale nie oponował i też chciał kupić Hałasa 😉 No mówię Wam, ja jestem mistrzem negocjacji 😀